piątek, 5 lipca 2013
Znowu u weta
Dzisiaj znowu byłem z Xiężniczką u weterynarza.
Na kontroli tylko.
Okazało się, że tym razem nie zerwała szwów. I ładnie się goi.
Pan doktor przemył czymś rankę a później dał kolejny zastrzyk w tylną łapkę.
Tym razem Xylia zrobiła prezent doktorowi.
Zrobiła na stole mu ... kupkę.
Jak pan doktor stwierdził: przynajmniej wiemy, że nie ma biegunki.
A żeby było jeszcze śmieszniej, prawdopodobnie zrobiła też dwie kupki na poczekalni i to ... siedząc mi na rękach.
W pewnym momencie poczułem, że coś jakby śmierdziało.
Ale nie wiedziałem co.
Powąchałem Xylię ale ona nie śmierdziała.
I w ogóle nie wiedziałbym, że zrobiła produkcję gdyby nie pielęgniarka która przechodziła obok nas na zaplecze i schyliła się coś podnieść. Wtedy zobaczyłem dwa duże bobki na podłodze.
Ale w życiu bym nie pomyślał, że to ona zrobiła.
A wcześniej przechodziła tą drogą tylko pani doktor z żółwiem, który trzymała na rękach na jakimś papierze.
Żółwie chyba tak dużo nie produkują?
Więc wychodzi, że to była jej zasługa.
Osrała gabinet weterynarza :D
Cwaniara.
A teraz siedzi ukryta za meblami.
Przed wyjściem musiałem zrobić polowanie na Xylię.
Małpa wyczuła, ze znowu gdzieś idzie bo uciekła z domku pod łóżko.
I musiałem ją wyciągać.
Aaaaaaaaaaaaaaa, rybka nie ma jeszcze imienia.
Może jakaś podpowiedź?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.