sobota, 26 kwietnia 2014

Zdechnięty


O rany Julek, jaki ja dzisiaj jestem zdechły, czyli zdechnięty.
Normalnie nie ma mnie, tylko powłoka cielesna włóczy się po podłodze.

Nie wiem, może to po ostatnich nerwach i emocjach?
W czwartek po raz pierwszy w życiu, i mam nadzieję po raz ostatni, usnąłem na zajęciach.
Zrobiło mi się niesamowicie gorąco, i ... zapadłem (dobrze, że nie chrapałem).
Emocje zostały ze mnie wyssane ... dosłownie i wszystkie.
To było całkiem inne odczucie niż gdy jestem po prostu zmęczony czy niewyspany (ale cholerka, kiedy ja ostatni raz byłem wyspany? Hmmm, może gdzieś w czasach szturmu Berlina przez Mieszka I ? )
To było porażające uczucie. Nie potrafię tego opisać, ale chyba i wrogowi bym nie życzył czegoś takiego.
Nie sądziłem, że ogrom emocji może tak wpływać na człowieka.

Wiem już, że  gdy emocje wzrastają w temacie bardzo mi bliskim (mama) mój organizm się broni zapadając w sen.
Tak, sen jest moją obroną, obroną przed ... załamaniem ?, jest bronią ostateczną pozwalającą mi przeżyć.

Nie wiem dlaczego, ale ze swojego życia wyparłem wszystko co działo się od noworodka do czas podjęcia pierwszej pracy. Zresztą, cudownej pracy.
Moja pierwsza praca to 7 lat spędzonych w Banku PEKAO SA w Koszalinie.
Młodość, siła, energia, spokój, beztroska, radość, nauka (studia), mocne ego, i wiele innych cudnych rzeczy.
Później była już dorosłość, nerwowość, troska, problemy, praca, harówa, stres.
Ale wszystko do czasu.
W 2001 r. wszystko się skończyło.



Skalarki z naszego akwarium:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.