poniedziałek, 14 października 2013
Kot sikający na ... rozkaz człowieka
Kawka stoi zaparzona.
Od stycznia 2011r zmienił mój się tryb życia.
Często, przez kilka miesięcy, nie ma mnie do godziny 14.
W efekcie Xylia przez 2 pierwsze dni nie piła, nie jadła i nie sikała.
A wiadomo, że tak być nie może.
Xylia była w wielkim stresie.
Była przyzwyczajona, że ja w zasadzie nie wychodzę aż na 8-9 godzin.
Rano drugiego dnia złapałem ją, wsadziłem do kuwety i wydałem komendę "Sikaj" cholero i wtedy, najczęściej, wydalała co powinna.
Później cały dzień trzymała. Dopiero gdy wróciłem do domu i powtórzyłem akcję z sikaniem na rozkaz załatwiła się.
Później już było lepiej. Gdy wróciłem i byłem na posiedzeniu rady nadzorczej sama przyszła do łazienki i załatwiła co trzeba.
Następnego dnia inaczej pokazała mi swoje niezadowolenie. Załatwiła się na twardo i zostawiła na wierzchu, nie zakopując. Czego jeszcze nigdy dotąd nie zrobiła. Zawsze zakopywała nawet gdy ją przeganiałem z łazienki.
Uzgodniłem wtedy z wetem, że damy jej tabletki relanium na uspokojenie. Jednak nie podałem jej.
Dlaczego to ważne?
Bo te symptomy mogą również wskazywać na wzrost flory bakteryjnej i zapalenie pęcherza moczowego.
I tak, dziwnymi sposobami, powstał kot załatwiający się na rozkaz człowieka.
Dlatego, gdy wczoraj posadziłem Xylię na nowym żwirku, żeby jej pokazać że teraz w kuwecie jest nowy piasek,
Xylia zrozumiała to jako rozkaz "sikaj".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.