Wczoraj było już dużo chłodniej i przyjemniej.
Ale co mnie zaskoczyło ... na Wałach i Łasztowni było dużo mniej ludzi niż się spodziewałem.
Powinny być tłumy, nawet większe niż w sobotę, ponieważ w sobotę było gorąco, a wczoraj już nie. BYła bardzo fajna pogoda na spacerowanie i zwiedzanie.
Tak, że myślę, że nie będzie rekordowych tłumów ( 2 miliony) jakich spodziewał się organizator.
W piątek było podobno 100.000 ludzi, w sobotę na koncercie było 400.000. Powiedzmy, że drugie tyle było zwiedzających, to łącznie dojdziemy do 1 miliona. Może z haczykiem.
Wczoraj kupiłem sobie 3 piękne zdjęcia żaglowców. Niestety nie było Kruzenszterna ani Siedova (chyba Sedov powinienem pisać) - ta wstrętna cyrylica :)
Po kłótni nie miałem ochoty na spotkanie z kimkolwiek. A mieliśmy się spotkać z Guyem w niedzielę. Ale nie miałem najmniejszej ochoty na spotkanie. Sorry, ale byłbym strasznym kompanem do kawy. Może innym razem uda nam się pogadać.
Miałem jutro jechać do Świnoujścia na paradę żaglowców, pożegnanie ich ze Szczecinem.
Ale nie pojadę.
Jestem zbyt zmęczony żeby wstać o 7, najpóźniej, i cały dzień spędzić samemu w Świnoujściu. Wiem, że będę żałował tego, ale nie mam siły.
Wpadam w jakieś transy spania. Budzę się na chwilę i zaraz odpływam. Za godzinę, prawie dokładnie, jest to samo.
Jeśli nie zdążę wstać od razu, w sekundę, to mnie po prostu nie ma.
Xylia właśnie robi obchód mieszkania, z dumnym sterczącym żaglem - ogonem kroczy spokojnie po przedpokoju, zagląda do kuchni, zagląda do sypialni i podeszła do miseczki z wodą.
Xythai wyczaił to z balkonu, wszedł na drapak i z daleka udawał atak na Xylię. To znaczy podskoczył do niej ale nie zaatakował jej fizycznie, tylko tuż przed nią spadł na podłogę.
A Xylia nic, piła wodę dalej.
Więc wskoczył na pufę, i wszedł na kolumnę głośnika, będąc w ten sposób dokładnie nad Xylią, żeby na nią zeskoczyć z góry, jak Apacze na blade mordy.
A tu Xylia zrobiła numer. W czasie gdy Xythai wszedł na kolumnę i powoli, bezszelestnie zbliżał się do krawędzi kolumny, Xylia pobiegła na fotel. Przy miskach zrobiło się pusto.
Wtedy Xythai był już na skraju i popatrzył w dół na swoją ofiarę a tam ... ofiary już nie było.
I tak przez chwilę się patrzył w dół, chyba nie mógł się na dziwić jak mógł się pomylić. Przez chwilę patrzył w dół,
na miseczki i pustkę obok nich. Dopiero po kilku sekundach obrócił głowę o 230 stopni i zobaczył Xylię w drugim końcu pokoju, na fotelu, jak drwiąc na niego patrzyła.
Za chwilę Xythai zeskoczył z głośnika i wpadł na drapak, położył się na parapecie, naprzeciwko Xylii.
Chyba był zły :)
Xythai się schładza
Zdjęcia z piątku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.