Czas remontu jakoś nie może się skończyć.
W sobotę było malowanie kuchni i łazienki.
W niedzielę było sprzątanie po malowaniu.
Dzisiaj kupiliśmy wreszcie nową osączarkę do naczyń.
Kupowałem ją od poniedziałku. Taaaak.
Miałem iść w poniedziałek do LM zobaczyć czy jest, ale miałem hydraulików i popołudnie w sądzie (opisane na blogu).
We wtorek było deszczowo, więc odpuściłem sobie.
Wczoraj mi się nie chciało, bo ... nie było goroąco.
Kupiliśmy dzisiaj.
Patrzyliśmy w kilku sklepach ale były tylko takie do postawienia na szafce lub powieszenia na ścianie. A ja potrzebowałem taką do szafki. I gdy byliśmy na ryneczku, przechodząc obok małego sklepiku, całkowicie nieplanowo wszedłem zapytać i ... bach ... mieli.
Ale ... mieli taką długości 80 cm. A ja pomierzyłem, że powinny mieć 75 cm na 23 cm.
No nic, wziąłem. Na zasadzie "w domu się zobaczy, najwyżej się odda".
I nie wiem kto się wreszcie pomylił. Bo szafka ma 75 cm szerokości, a osączarka 80 cm - i pasuje .
To są cuda.
Wczoraj pomalowałem jeszcze parapety i ściankę w przedpokoju. Bo te ludziska ciągle muszą dotykać ścianę i ją brudzić. Zawsze staram się pamiętać żeby nie opierać się o ścianę, a i tak to robię.
Siła wyższa.
Za to jest coraz piękniej w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.