wtorek, 20 maja 2014

Różnice między X X


Co łączy a co różni oba Potwory.

Łączy je jedno: to one wybrały sobie mnie, a nie ja ich.
No dobra,  jechałem do hodowców po konkretnego kota, a nie po jakiegokolwiek.
Ale to one wtedy mnie sobie wybrały.

Xylia - gdy byłem w Warszawie po nią u Moniki, Xylia cały czas  trzymała się z daleka. Siedziała na parapecie, jakieś 3-4 metry ode mnie i obserwowała moją rozmowę z hodowcami. Obok mnie siedziała na sofie, a raczej leżała, jej siostra, Xiantia, i z którą cały czas się bawiłem. Głaskałem ją, dawała się głaskać wszędzie. A Xylia siedziała cały czas na parapecie i tylko się przyglądała.
Natomiast gdy spotkanie zbliżało się do końca, uzgodniłem z hodowcą wszystkie warunki, sposoby żywienia, etc. Xylia zeskoczyła z parapetu, położyła się obok mnie i czekała na jej zabranie. Raczej chętnie weszła do torby podróżnej, nie broniła się, nie uciekała, nie próbowała z niej wyjść. Po prostu weszła i czekała gotowa do wyjścia.
Monika odwiozła mnie, nas, na dworzec i pojechaliśmy na zachód.
Przez całą drogę w pociągu, a było to 10 godzin w wagonie ekspresu, Xylia siedziała grzecznie i cicho. Co jakiś czas wkładałem rękę do torby by ją pogłaskać. Pasażerowie dopiero po jakieś 6 godzinach zorientowali się, że w przedziale jedzie kot na kolanach. Cała drogę Xylia była cicha, spokojna, nie miauczała, ani nie zsikała się.
Dopiero gdy na dworcu czekałem na taksówkę zaczęła się trząść. To była cała jej reakcja.
Po wejściu do domu szybko wyszła z torby, zwiedziła całe mieszkanie i już pierwszą noc spędziła ... ze mną w łóżku. Spała przy stopach, czasami dochodziła do kolan. Już pierwszej nocy.
Nawet później nie miauczała, nie szukała matki czy rodzeństwa. W przeciwieństwie do niej, jej matka oraz siostra i brat przez kilka dni szukali po domu Xylii, zostawiały dla niej trochę jedzenia w miseczkach, i wyraźnie jej im brakowało. Szukali jej w każdym zakamarku domu.

Xythai - gdy z koleżanką weszliśmy do domu, w którym przyszedł na świat, po krótkim przyglądaniu się jemu w koszyku, jak leżał na swoich siostrach, prawie dwa razy większy od nich (on jeden i 5 sióstr, przyszedł pierwszy na świat, a w sumie to wpierw chciałem kotkę a nie kocurka) weszliśmy do salonu i usiedliśmy w fotelach. Gospodarze siedzieli na sofie. I już po chwili Xythai przyszedł do salonu i usiadł koło mojego fotela jak Sfinks koło piramidy. Dostojnie i cicho.
Później jego matka przyszła do mnie, obwąchała mnie, wskoczyła mi na kolana, obserwowała mnie z bliska, i dała się pogłaskać za uszkami. Jakby mówiła: zgadzam się, ale bądź dla niego dobry.
Później koty szalały po pokoju, cała szóstka i matka. Ojciec był zbyt dumny by się bawić z nimi.
A gdy przyszło wychodzić również i Xythai dał się włożyć do torby (tej samej co Xylia wcześniej jechała) i spokojnie wyszliśmy z domu. Gospodarze odwieźli nas na dworze busów. Było cicho i spokojnie.
Za to w busie ... (w busach tych nie wolno przewozić zwierząt, takie ogłoszenie wisi na ich stronie internetowej i przystanku, więc Xythaia przewoziłem ukrytego w torbie i po cichu) ... po kilku minutach jazdy zaczął drzeć się niemiłosiernie. Normalnie jakby go ze skóry obdzierali. Czekałem tylko kierowca się zatrzyma i karze nam wysiąść. Próbowałem go uciszyć, głaskałem, mówiłem do niego, a on tylko mordę darł.
W domu zaraz wyszedł z torby i zaczął robić podchody do Xylii (różnica wieku między nimi ... prawie 3 lata). Xylia nie dawała się do siebie zbliżyć. Nie atakowała go, nie gryzła, a tylko ssssssssyczała jak wąż. Przez całe pierwsze 3 dni. On starał się do niej zbliżyć a ona tylko sssssssssssssssss.

A później to on już zdominował i dom, i Xylię.

Więc wyraźnie widać, że to koty sobie mnie wybrały na służbę.













3 komentarze:

  1. Stixi:
    Macie wspaniale, piekne kociaki, ktore czuja jaka miloscia i opieka je otaczacie, odwzajemniajac sie tym samym :)
    Ja odwiedzilam dzisiaj znajoma, ktora ma kotke rasy Maine Coon. Jest b.ladna i zawadiacka, na dworze /zabezpieczona b.dluga smyczka/ wziela sie jak kazdy kociak za polowanie na...ptaki :D Wyglada jak rys...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała przyjaźń między kotami. Fajnie że mają siebie , no i tak oddana służbę ;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najładniejsze koty jakie kiedykolwiek widziałem.Zadziwia mnie ich inteligencja, dla swoich potrzeb potrafią nami manipulować, co im się często udaje. (myszka)

      Usuń

Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.