środa, 23 października 2013

Zaczynam się bać ... Xythaia !


Normalnie zaczynam się bać.
Jeszcze trochę a popadnę przez niego w ... obłęd.

Jak jechałem do Berlina, pierwszy raz Xythai zachowywał się tak by to było nasze ostatnie pożegnanie.
Nie chciał mnie wypuścić z domu.
Siedział na komodzie w kuchni, domagał się pieszczot. Łapał mnie łapkami za rękę, a gdy uparcie rękę zabierałem to próbował mnie chwytać ząbkami żebym nie zabierał ręki, ale mnie nie gryzł.

Jakieś dwa dni temu było ponownie, ale na krześle w przedpokoju.
Ja jednak uparcie wyszedłem z domu.

Ale przyznam się Wam, że w duchu obawiałem się jakiegoś zdarzenia, wypadku, czegokolwiek co faktycznie by nas oddaliło od siebie, mówiąc bardzo enigmatycznie by nie wywoływać wilka z lasu. Tak samo było z wyjazdem do Berlina, podświadomie śledziłem ruch na drodze, to jak jedzie kierowca.

A dzisiaj?

Nie dość, że powtórzyła się sytuacja z krzesłem na przedpokoju to jeszcze gdy wychodziłem i już miałem otwarte drzwi na klatkę schodową, to Xythai rzucił się na mnie, skoczył mi do łokcia i samymi łapkami (bez wyciągniętych pazurków by nie uszkodzić kurtki) próbował mnie złapać, i zatrzymać w domu.

Pewnie się dziwicie, że tak reaguję na jego zachowanie, że pewnie chciał się po prostu bawić, i każde inne tłumaczenie ?
Tak, też bym tak myślał gdybym ...

W 2008r, we wrześniu wyjeżdżałem do Norwegii. Jechał Fordzikiem na prom do Danii i dalej do Norwegii. Wyjeżdżałem na zawsze, na stałe.
Samochód załadowany wszystkim co potrzebne do życia w nowym domu, w nowym kraju.
I oczywiście miałem ze sobą swojego kochanego kociaka, Silkę, rasy norweski leśny, kotkę. Była ze mną już 5 lat.



Kochana kotka.

Gdy już wychodziłem z domu, i zabierałem ze sobą Silkę ... jak ona się broniła, jak nie chciała wyjść z domu, jak nie chciała wejść do koszyka. Boże, jak ona się we mnie uczepiła ...
Ale wsiedliśmy do samochodu.
Jakieś 60 kilometrów od domu zrobiłem przystanek na parkingu. Napiłem się kawki, wypuściłem Silkę z koszyka by mogła swobodnie poruszać się po samochodzie. Nie raz jechała ze mną samochodem, i wiedziałem że ona lubi siedzieć tak by patrzeć przez tylną szybę, albo za fotelem kierowcy, na podłodze.
I pojechaliśmy dalej.
Jakieś 10-15 km dalej Silka nagle sama weszła do koszyka. A za chwilę ... skasowałem słupki i barierki na autostradzie, skróciłem, Forda o prawie metr. Silka wyskoczyła przez jedną, jedyną zbitą szybę w ostatniej chwili i zaginęła.
Nigdy już nie wróciła.

Wiem, ze zwierzęta potrafią przeczuwać, jak to mówimy, różne rzeczy. A po prostu mają czulsze zmysły niż człowiek.

Ale gdybym jej posłuchał i nie pojechał ona by żyła, ja bym się nie rozchorował.
Z wyjazdu do Norwegii nic nie wyszło bo zostałem zdradzony. Może nie o świcie, ale boleśnie zdradzony.





1 komentarz:

  1. Stixi :
    Masz na siebie uwazac Nortusku, X&X Cie uwielbiaja i nie lubia jak wychodzisz z domciu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.