środa, 11 września 2019

W nowym domu

       Nie powiem, na początku było trudno.
Xylia mnie tylko obserwowała i nadal się nic nie zmieniło, a już prawie miesiąc mija.
Xythai na początku mi podskakiwał i nie tolerował mnie. Syczał i prychał na mnie - a ja na niego, i biedak był w szoku. Do tej pory On w domu rządził a teraz pojawiłam się ja - i co tu zrobić?
Ale po 4 dniach dogadaliśmy się. Razem się bawimy, kradniemy sobie jedzenie - bo jak wiadomo "kradzione nie tuczy" i jest smaczniejsze. Razem śpimy i miziamy się. Tylko On się teraz rozchorował, i Xylia też, i nie wiem czy to ja nie przywiozłam jakiś bakterii z domku nad Wisłą.
Ale po chwili już im jest lepiej. Tylko czemu ci ludzie tak męczą Xytka?

Mój nowy drapak, ale i dla moich Przyjaciół są miejsca wysokie.










To ja, Sfinksica :)



















c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.