Inaczej tego nazwać nie można.
Wczoraj koło północy poszedłem spać.
Spało mi się źle, na początku.
Do mniej więcej drugiej w nocy za oknem walili, wyli i pili. Myślę, że to zabawa na Wałach, czytaj regatach TSR,
było tak słychać plus jakieś radio transmitujące je.
Później spałem, spałem, spałem ... spałem.
Myszka mnie rano obudziła, cośtamcostam zrobiła rano i poszła do pracy. Budząc mnie drugi raz, koło 7.
Ale ja dalej poszedłem spać.
Stwierdziłem, że jednak nie będę jechał do Świnoujścia, na paradę żagli.
Obiecywali, że parada będzie pod żaglami, ale w 2007r też tak obiecywali. A poza tym będzie dużo zdjęć w necie. Nie moich, to fakt, ale jakoś przeżyję, albo i nie.
Nową myślą było pojechać do Mariny Gocław i tam porobić zdjęcia. Nawet mi się to śniło, ze tam byłem, piłem kawę i robiłem fotki.
Nie pojechałem.
Spałem dalej.
Wiem, że obok mnie spał Xythai, bop go czułem opartego o moje nogi. To tak słodki ciężar.
I spałem dalej.
Wiem, że rano świeciło mocne słońce.
Wiem, że później wiało i lało. A gdy otworzyłem oczy to szyby nie było, była ściana deszczu walącego w szyby.
Spałem dalej.
Obudziłem się o ... 14,41.
Nawet śniadania nie jadłem, no bo spałem przecież.
Około 15 zadzwoniła Ala, to sobie pogadaliśmy trochę. Dzięki temu nie usnąłem od razu.
Jak Myszka przyszła do domu, zjedliśmy racuchy.
A oczy mi się zamykają, same.
Myślę, że lada chwila usnę znowu.
A zdjęcia z regat muszą poczekać.
Ostatnie zdjęcie kolorowych, jeszcze, lilii.
Stixi:
OdpowiedzUsuńMy mamy to samo, non stop chce nam sie spac, to chyba ta goraczka...Dzis w nocy popadalo wiec moze bedzie lepiej...albo znow wroca upaly :]
Na szczescie mamy dwa tyg.wolnego.