środa, 10 lipca 2013
Kocie języczki
Uwielbiam kocie języczki.
Żywe języczki.
Obudziłem się o 8. Ale Xythai tak smacznie spał mi na całej ręce wyciągniętej, że żal mi było go budzić.
Więc zacząłem go głaskać i smyrać. I im bardziej tak go smyrałem on tym bardziej się wyciągał i mruczał.
I tak głaskosmyrowaliśmy się przeszło godzinę.
Później zmieniłem pozycję.
Wyciągnąłem rękę spod jego cielska puchatego i położyłem moja dłoń na jego brzuszku.
Wtedy dopiero się działo.
To podsuwał swoją główkę, to uszko, to szyjkę, to znowu chciał by brzuszek mu pomasować.
I tak minęła kolejna godzinka.
W między czasie dwa razy dzwonił telefon.
Stwierdziłem,że się nie ruszam (telefon leżał w salonie), brzuszenie jest o wiele fajniejsze.
A jak kocha, to poczeka. I później zadzwoni :D
Gdy poszedłem wreszcie do salonu to Xylia siedziała na drapaku i czekała na mnie.
Nie bardzo chciała bym do niej podchodził, czyżby wiedziała że znowu ją zabiorę na chwilę do weta?, ale wyranie mnie kokietowała.
Teraz siedzę sobie na sofie i przeglądam wieści ze świata i kosmosu a na mnie leży Xythai.
I tu dochodzimy do tytułu.
Xythai leżąc na moich nogach i myjąc sobie swoje łapki jednocześnie myje mi nogę swoim języczkiem.
I to jest takie super uczucie. Cudowne. Jakby ktoś tarką (i to metalową) szorował po nodze.
Ale to jest super. Mógłby mi tak szorować bez końca. No, chyba że doszorował by mi się do kości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.