Hunzowie żyjący w Indiach i w Himalajach
cieszą się do końca – przeciętnie studwudziesto-, stuczterdziestoletniego – życia niezwykłym zdrowiem, tężyzną fizyczną i… płodnością.
Co jedzą Hunzowie ?
surowe owoce w
lecie, suszone i rozmoczone w wodzie lub mleku (głównie morele)
– zimą, placki z ciemnej mąki razowej bardzo krótko pieczone i
zjadane bez żadnych dodatków, potrawy z rozgotowanego zboża,
mleko i sery owcze, kozie i
krowie, ziemniaki i pomidory,
dużo słodkich migdałów, a także wytwarzany z nich olej. (Olej
migdałowy jest obecnie bardzo ceniony w kosmetyce. Laboratoria renomowanych firm
kosmetycznych produkują z niego odżywcze kremy przeciwzmarszczkowe.)
Jak widać, w menu Hunzów nie ma
mięsa.
Obecnie naukowcy już wiedzą, dlaczego sposób odżywiania Hunzów dawał długowieczność, a dieta Birchera – leczyła chorych i była świetną profilaktyką dla tych, u których jeszcze nie wystąpiły zmiany chorobowe. Otóż okazało się, że produkty stanowiące podstawę obu diet są m.in. źródłem substancji zapobiegających chorobom serca, miażdżycom i starzeniu się mózgu (zbyt duża ilość tłuszczu zwierzęcego przytłumia sprawność umysłową!).
Już dwa jabłka i 100 gramów orzechów (patrz: „surówka piękności”) dostarczają organizmowi 3 mg boru (górna granica niezbędnej dziennej dawki), który jest rzadkim pierwiastkiem, śladowo występującym w pokarmach. Jego niedobór znacznie obniża sprawność umysłową.
Obecnie naukowcy już wiedzą, dlaczego sposób odżywiania Hunzów dawał długowieczność, a dieta Birchera – leczyła chorych i była świetną profilaktyką dla tych, u których jeszcze nie wystąpiły zmiany chorobowe. Otóż okazało się, że produkty stanowiące podstawę obu diet są m.in. źródłem substancji zapobiegających chorobom serca, miażdżycom i starzeniu się mózgu (zbyt duża ilość tłuszczu zwierzęcego przytłumia sprawność umysłową!).
Już dwa jabłka i 100 gramów orzechów (patrz: „surówka piękności”) dostarczają organizmowi 3 mg boru (górna granica niezbędnej dziennej dawki), który jest rzadkim pierwiastkiem, śladowo występującym w pokarmach. Jego niedobór znacznie obniża sprawność umysłową.
Zawarta w orzechach tiamina, ma –
poza innymi funkcjami – podobne działanie na mózg, jak bor. Najwięcej tego
pierwiastka śladowego jest w orzechach i migdałach, warzywach strączkowych,
liściastych (np. w brokułach), jabłkach, gruszkach, brzoskwiniach, winogronach,
także w miodzie.
Poza tym diety te dostarczają odpowiednią ilość witaminy C, niezbędną by aminokwas – fenyloalanina, zawarty w migdałach, ważnym składniku diety Hunzów i Birchera, mógł wziąć udział w procesach, dzięki którym jesteśmy spokojni, zrównoważeni, syci już po niewielkim posiłku, błyskotliwi i płodni.
Poza tym diety te dostarczają odpowiednią ilość witaminy C, niezbędną by aminokwas – fenyloalanina, zawarty w migdałach, ważnym składniku diety Hunzów i Birchera, mógł wziąć udział w procesach, dzięki którym jesteśmy spokojni, zrównoważeni, syci już po niewielkim posiłku, błyskotliwi i płodni.
Chleb (Czapati):
Chleb Hunzów (Czapati) jest zdrowy,
nierafinowany, może nawet za gruby, niedelikatny, ale za to pełen wartościowych
składników pokarmowych.
Chleb Hunza zawiera wszystkie
składniki pokarmowe pełnego ziarna. Może właśnie z tego względu Hunzowie cieszą
się taką żywotnością i mają silne do późnego wieku nerwy, ponieważ do każdego
posiłku jedzą tego chleba dużo. Może dlatego też mężczyźni mający
dziewięćdziesiąt lat zostają ojcami, a kobiety pięćdziesięcioletnie
matkami.
Chleb
czapati, jak u nas w latach 60-tych XX wieku, na wsi – z
brytfanki
Czapati, które jest podstawą diety
Hunzów, robione jest z pszenicy, jęczmienia, gryki lub mąki z prosa. Jest bogate
w fosfor, potas, żelazo, wapń, magnez i inne minerały, ponieważ w czasie
przygotowywania mąki z pszenicy nic nie zostaje odrzucone ani
zniszczone.
Kawałek czapati z kilkoma morelami
jest dla każdego Hunzy posiłkiem kompletnym, razem z kilkoma szklankami ich
zimnego lodowcowego mleka (wody).
Mleko:
Mleko używa się za pokarm kompletny i
używa się go w rozmaity sposób. Takie produkty, jak masło, mleko i ser wyrabia
się przeważnie z mleka koziego i należą one do przysmaków.
Maślankę lub lassi popija się w
czasie posiłków. Bardzo popularny jest jogurt.
Warzywa:
W codziennej diecie Hunzów warzywa
odgrywają rolę doniosłą. Uprawiają je dokładnie, jak my, ale jadają głównie w
postaci surowej. Gotowanie ograniczają z powodu małej ilości opału.
Uprawiają szpinak, sałatę, marchew,
groch, rzepę, dynię, młode liście różnych ziół oraz nasiona strączkowe. Używanie
ziół do gotowania i do sałatek jest zwyczajem upowszechnionym, a bardzo lubiana
jest herbata ziołowa. Często jada się ziemniaki i rzodkiewki.
Gdy gotują warzywa, robią to w
zakrytym garnku, tak że światło nie niszczy ich wartości odżywczych, Ta metoda
jest podobna raczej do naszego duszenia niż do gotowania. Ogień utrzymuje się
mały, co powoduje, że jedzenie gotuje się we własnym sosie, nie trzeba potem
dolewać wody. Wody w ogóle dodaje się bardzo niewiele i po ugotowaniu podaje się
razem z jarzynami albo wypija, ale nigdy nie wylewa. W ten sposób straciłoby się
fosfor, wapń, żelazo, jod i wiele innych, cennych substancji odżywczych, których
brak odczuwają nasze organizmy, a które wzbogaciłyby tylko wiaderko na
odpadki.
Hunzowie warzywa po prostu tylko
obmywają z ziemi i zjadają surowe (najczęściej) lub gotują w skórce. Nigdy nie
wyciskają ze swoich warzyw soków Anie nie skrobią skórki, tak jak my to robimy.
Skóra zawiera cenne sole mineralne, niektórych niektórych z nich brakuje w soku
oraz w warzywach grubo skrobanych lub obieranych. Ponadto, oprócz skrobania
warzyw i obierania owoców, gotujemy nasze pokarmy w wysokiej temperaturze i
wtedy ulega zniszczeniu większość cennych składników. W miarę upływu czasu,
jadając takie pokarmy, pozbawiamy nasze ciało niezbędnych składników odżywczych,
które są mu potrzebne do zachowania zdrowia.
Sałatki:
Sałatki są istotną częścią każdego
posiłku, podaje się je na półmisku z przyprawą octu winogronowego i z morelowym
olejem, tak aby każdy mógł dobierać sobie tyle, ile chce.
Różne warzywa i ich połączenia
pokrojone na sałatkę zawsze są świeżo wyrwane z ogrodu.
Podaje się również warzywa w
całości.
Mięso:
Hunzowie nie są wegetarianami. Jednak
mięso naprawdę rzadko gości na ich stole!
Mięso jest zazwyczaj przyrządzane w
postaci duszonej (gulaszu). Zostaje pokrojone i zmieszane z warzywami, nakryte
szczelnie i zostawione na ogniu tak długo, aż zmięknie.
Do zupy dodaje się utartą pszenicę i
proso. Dla odmiany do gulaszu dodaje się ryż.
Jajka w Hunzie uważane są za
luksus.
Owoce:
W Hunzie w wielkich ilościach rosną
jabłka, gruszki, brzoskwinie, morele, czarne i czerwone wiśnie i
morwy.
Morele jada się surowe w lecie i
suszone na słońcu w miesiącach zimowych. Nawet pestki z moreli są wyjmowane,
rozbijane i ich jądro zjadane. Są one smaczne i widocznie bardzo pożywne oraz
zdrowe. Jeszcze inny pokarm został odkryty w tej pestce, mianowicie olej,
używany przez Hunzów w dużych ilościach.
Hunzowie rzadko kiedy gotują swoje
owoce. Jadają je surowe takie, jakie zrywa się z drzewa.
Bardzo cenione przez Hunzów, obok
moreli, są bogate w witaminy i składniki mineralne brzoskwinie.
Znakomitymi owocami są także wiśnie,
ponieważ korzenie drzew wiśniowych sięgają głęboko do wody i wydobywają stamtąd
wiele minerałów i elementów śladowych, które potem znajdują się w
owocach.
Wiśnie
Wiśnie są bogate w żelazo i działają
krwiotwórczo.
Gruszki, podobnie jak jabłka,
pochodzą z Azji Mniejszej i Wschodniej Europy.
Mają działanie dezynfekujące i
ściągające ze względu na zawartość kwasu taninowego oraz wielu innych soli
mineralnych włącznie z potasem.
Owoce morwy czarnej i białej, są jeszcze czerwone. W
latach 50-tych XX wieku w Polsce masowo sadzono morwy. Komuniści myśleli, że uda
się u nas hodowla jedwabników, ale było zdecydowanie za zimno. Ostatniego lata
jadłem owoce morwy z drzew w Parku im. Dr Jordana w Krakowie.
Winogrona są bogate w cukier i
żelazo. W Europie wiele kuracji i wiele sanatoriów opiera się na diecie
winogronowej, kiedy nie je się nic oprócz winogron – ze znakomitym rezultatem. W
winogronach jest mało białka, a za to dużo witamin i substancji
mineralnych.
Wino:
Hunzowie piją obficie świeże, domowe
wino zrobione z winogron, które zostawia się do sfermentowania na 90 dni przed
użyciem.
Ponieważ jest ono dosyć mocne, więc
kto chce pozostać trzeźwy, wystarczy mu jedna szklanka.
Robi się je bez cukru, fermentuje
naturalnie i tak jak owoce i warzywa jest zawsze świeże i pyszne
Co stanowi sekret zdrowia i długowieczności Hunzów?
Na pewno składa na to wiele
czynników, poczynając od czystego , świeżego powietrza, czy oddalenia od
cywilizacji. Hunzowie nie używają białej mąki, białego cukru, oczyszczonej soli
, nie znana im jest w ogóle przetworzona żywność Zachodu z czekoladą ,
hamburgerami i coca colą na czele.
Woda spływająca z lodowców , która
piją Hunzowie jest mętna od mineralnych osadów , tą wodę używają też do
nawadniania ułożonych tarasami pół, wydartych z kamienistego górskiego
podłoża.
Życie Hunzów jest ciężkie, pełne pracy fizycznej, wszystko wykonują ręcznie, nie mają maszyn rolniczych, nawet taczki nie są tam znane. Ludzie nie jeżdżą ale wszędzie chodzą pieszo.
Życie Hunzów jest ciężkie, pełne pracy fizycznej, wszystko wykonują ręcznie, nie mają maszyn rolniczych, nawet taczki nie są tam znane. Ludzie nie jeżdżą ale wszędzie chodzą pieszo.
Co uprawiają Hunzowie?
Na ich małych
poletkach królują:
pszenica, gryka, proso, jęczmień i lucerna, z warzyw uprawiają ziemniaki, groch, cebulę, buraki, marchew, pomidory i sałatę.
Na miedzach rosną drzewa, głównie to morele, orzechy, migdały, brzoskwinie, śliwki, jabłka i gruszki.
Zwierzęta hoduje się tylko użyteczne: kozy, owce, jaki. Mleko i jego przetwory je się bardzo często natomiast mięso raz w roku!
pszenica, gryka, proso, jęczmień i lucerna, z warzyw uprawiają ziemniaki, groch, cebulę, buraki, marchew, pomidory i sałatę.
Na miedzach rosną drzewa, głównie to morele, orzechy, migdały, brzoskwinie, śliwki, jabłka i gruszki.
Zwierzęta hoduje się tylko użyteczne: kozy, owce, jaki. Mleko i jego przetwory je się bardzo często natomiast mięso raz w roku!
Żadnych zwierząt nie hoduje się na rzeź. Gdy zwierzę, już nie może pracować na swoje utrzymanie to zabija się je i spożywa.
To co ważne , to to, że owoce i warzywa je się głównie na surowo, gdyż opału jest bardzo mało,
Rzadko się piecze razowy chleb, głównie przygotowuje się placki z razowej mąki i je się świeże lub surowe morele, z tłuszczu stosuje się głównie olej z pestek moreli. Miodu Hunzowie nie znają ,gdyż nie ma tam pszczół.
Wprawdzie Hunzowie pracują na polu od rana do wieczora ale prowadzą racjonalny tryb życia, praca jest przerywana co parę godzin na posiłki a spać chodzą już o 20.00.
Ich religia to Islam. Hunzowie to przyjacielscy ludzie,
nigdy się nie śpieszą, mają zawsze czas na pogawędkę z sąsiadami. Nie ma wśród
nich osób otyłych ,nie spotyka się tam kamicy żółciowej, chorób krążenia,
nadciśnienia, zaburzeń umysłowych, raka, reumatyzmu , cukrzycy i wielu innych
chorób.
Nie ma też tam głodu, niemowlęta są dokarmiane mlekiem matki
nawet do 3 lat.
Mało liczebny lud
Hunzowie, zamieszkujący od wieków jedną z wysoko położonych
dolin zachodnich Himalajów, gdzie stworzył własną, oryginalną kulturę – jeszcze
przed paroma dziesiątkami lat był całkowicie odizolowany od reszty świata. W
opisie pradawnego sposobu życia tego ludu znajdujemy zadziwiające fakty. Otóż
pola Hunzów nie były w stanie dostarczyć im tyle pożywienia, by mieli je przez
cały rok. W tej sytuacji aż do czerwca, kiedy dojrzewa gryka, lud Hunzów całymi
tygodniami pościł; posty te niekiedy przeciągały się aż do dwóch miesięcy w
roku. W tym okresie Hunzowie byli jednak radośni i zadowoleni,
a nadto wykonywali swoją najważniejszą pracę w roku: uprawiali pola i naprawiali
zasypane zimowymi lawinami kanały nawadniające. Hunzowie nie
znali lekarza i nie potrzebowali policji. Ich życie toczyło się zgodnie z
prawami natury.
Dziś Hunzowie żyją w
pełnym kontakcie ze światem. Mężczyźni służą w wojsku, a niektórzy z nich
pracują w głębi kraju. Do odizolowanej niegdyś doliny sprowadza się trwałe
artykuły spożywcze: cukier, białą mąkę i konserwy; lud Hunza „nie musi” już
głodować, ale za to mieszkańców doliny zaczęły trapić typowe choroby
cywilizacyjne: próchnica zębów, zapalenie wyrostka robaczkowego, schorzenia dróg
żółciowych, nadwaga, przeziębienia, cukrzyca i wiele innych, których wcześniej
nie znali. Hunzowie potrzebują obecnie nie tylko lekarza, ale i
policjanta, gdyż została zakłócona ich równowaga fizyczna i
psychiczna.
Nic więc dziwnego, że wielu
myślicieli, uczonych, filozofów, lekarzy przywiązywało dużą wagę do postów,
głodówek, umartwień ciała jako środków służących dobrze człowiekowi i zdrowiu
jego ciała i duszy.
Hunza
- dawne księstwo muzułmańskie
znajdujące się na obszarze dzisiejszego Pakistanu.
Hunza obejmowało obszar 10,101 km²,
jego stolicą był Karimabad.
Hunza powstało w XIV wieku w
północno-wschodniej części dzisiejszego Kaszmiru. W 1889 przyjęło narzucony
przez Brytyjczyków protektorat. W 1947 znalazł się w części Kaszmiru zajętej
przez Pakistan, gdzie otrzymał status autonomicznego księstwa. Z powodu silnych
nastrojów proindyjskich w księstwie, zostało ono zlikwidowane 25 września
1974.
I TY MOŻESZ ZOSTAĆ HUNZĄ
Dariusz Klimaczak
Chcesz dożyć setki w pełni zdrowia i
władz umysłowych? Bierz przykład z Hunzów!
Zapewne wielu ludzi ma takie
marzenia. Ale już większość zdaje sobie sprawę, że w tym wieku pozbawieni już
będą wszelkich przyjemności, no może poza oglądaniem seriali w telewizji. Ale
tylko w grubych okularach… W naszym kraju na imprezach urodzinowych często
solenizantom śpiewa się Sto lat! Przeżycie całego wieku w polskich warunkach to
rzeczywiście wyczyn. Co nalezy zrobić, aby to się udało?
Widok z ganku. Czy ten styl nie jest bliski góralskiego,
czyli harskiego (białochorwackiego i chorwackiego)?
Legendy
Światowy rekord długowieczności (tak,
odnotowuje się takie przypadki) należy do Francuzki Jeanne Calment, która
przeżyła dokładnie 122 lata i 164 dni. Odeszła z tego świata dziesięć lat temu.
To dane oficjalne, potwierdzone jej metryką. Obecnie, najstarszą kobietą świata
jest 114 letnia Amerykanka Edna Parker (ur. 20 IV 1883 roku). Przejęła ten tytuł
13 VIII 2007 roku po śmierci Japonki Yone Minagawy. Najstarszym żyjącym
mężczyzną jest również mieszkaniec Japonii Tomoji Tanabe (ur. 18 IX 1895 roku), który mimo swego sędziwego wieku ma się dobrze.
Tyle oficjalne dane. A co z
nieoficjalnymi? Z tymi wszystkimi anonimowymi starcami z puszcz, gór, tajg,
żyjącymi zdała od cywilizacji, metryk i urzędów? Krążą o nich legendy mniej lub
bardziej prawdopodobne. Mówi się o 130-letnich Gruzinach, jeszcze starszych
Ekwadorczykach, Abchazach i Uzbekach, ale namacalnych dowodów, choćby w postaci
urzędowych metryk, nikt na oczy nie widział. Dlatego te opowieści o wyjątkowo
długim życiu najczęściej traktowane są z przymrużeniem oka, jak wymarzone mity,
niemożliwe do zrealizowania. legendy, które prędzej czy później odkładane są
między bajki.
Właściwie, pisząc o długowieczności,
należałoby zacząć od innej, biblijnej legendy. Mówi się, że człowiek może żyć nawet tysiąc lat. Że komórki naszego ciała wytrzymałyby taki okres, pod
warunkiem, że zapewniłoby się im odpowiednie warunki – zdrowe odżywianie, ruch na
świeżym powietrzu, brak nałogów, stresu itp. itd. Przykładem jest Matuzalem ,
który według Starego Testamentu dożył 969 lat! Postać tego najstarszego ze
starców występuje w Księdze Rodzaju, rozdział 5, wersy 21-27. Długowieczność
Matuzalema weszła na stałe do języka potocznego, stając się synonimem bardzo późnej starości. Jednak wiek tan kwestionowany jest przez sceptyków, którzy
uważają, że to typowy czeski błąd, polegający na mylnym tłumaczeniu Biblii
(zamiast lat chodziło podobno o miesiące). Według nich jego niebotyczny wiek
należałoby podzielić przez 12 i uzyskany wynik (około 78) odpowiadałby
rzeczywistemu wiekowi starca, notabene ojca Noego – tego od potopu.
Druga rzecz, długowieczność naszych
odległych przodków może być, a nawet jest prawdopodobna,zważywszy na inne od
współczesnych realia ekologiczne. Woda z pewnością była czystsza, tlenu w
powietrzu było o wiele więcej niż teraz, a pełny chleb nie stanowił rarytasu,
był daniem powszechnym i ze wszech miar normalnym. To jeden poziom. Drugi to
rozwój cywilizacji, która – co by nie mówić – wiele rzeczy uprościła, dążąc do
ułatwienia ludziom życia. Niestety nie ma nic za darmo. Przyniosła ze sobą
modyfikowaną genetycznie żywność, skażenie środowiska, nadmierne zaludnienie. Za
Matuzalema nie było też wyścigu szczurów, kapitalizmu i wielu innych „skracaczy”
życia. Biorąc te rzeczy pod uwagę, wydaje się możliwe, że starożytni
rzeczywiście żyli długo.
Siedem lat
W tym momencie zaczyna się bajka. Właściwie powinienem zacząć tak: Za górami, za lasami, w odległym, trudno
dostępnym państwie żyją mężczyźni, którzy w wieku 90 lat zostają ojcami. Nie
jest to bynajmniej zasługa viagry, ale wyjątkowej krzepy i tężyzny fizycznej
wynikającej w prostej linii z szeroko pojętego zdrowia. Ojcowie tych mężczyzn, w
zdecydowanej większości już dobrze po setce, spotykają się w elitarnym klubie
sportowym, do którego tacy młodzicy, jak ich dzieci, nie mają wstępu. Jeżdżą na
koniach, grają w coś w rodzaju europejskiego polo, podczas gdy ich żony, bywa,
że starsze od najstarszych starców, przygotowują z uśmiechami na ustach proste
dania z produktów, które właśnie mają pod ręką.
Cóż to za dziwna kraina, zapytacie.
Czy ona rzeczywiście istnieje? Tak, jak najbardziej. U podnóża Himalajów, na
terenie dzisiejszego Pakistanu dwa kilometry nad poziomem morza jest państewko
Hunzów. Odkryte zostało prze tak zwany cywilizowany świat na początku XX wieku
dzięki wyprawie angielskiego lekarza Roberta McCarrisona, który badał różne
grupy etniczne na terenie Azji, szukając recepty na choroby spowodowane złym
odżywianiem.
Tak trafił do Królestwa Hunza. Zdziwiony niezwykłą żywotnością tych
prostych ludzi został z nimi aż siedem lat, obserwując z coraz większą
fascynacją ich życie.
Do jakich wniosków doszedł? Hunzowie
nie jedzą „trzech białych trucizn”: cukru, soli i jasnego chleba. Ich posiłki są
proste. Jedzą, by zaspokoić głód, a nie delektować się smakiem potraw. Spożywają
dużo surowych warzyw i owoców, najczęściej w postaci sałatek okraszanych olejem
z pestek moreli. Z ziaren codziennie pieczą podpłomyki, które z powodzeniem
zastępują chleb, dostarczając organizmowi naturalnych mikroelementów, oleju i
błonnika.
Dolina odcięta jest od świata, więc
siłą rzeczy Hunzowie są skazani na jedzenie tego, co jest w zasięgu ręki. Z
racji ciężkich warunków, zwierząt prawie tam nie ma, a nawet gdyby były,
brakowałoby pastwisk do ich wypasania. Nie znaczy to, że Hunzowie unikają mięsa.
Jedzą je rzadko, kiedy nadarza się okazja. Piją również wino, a właściwie ledwo
co sfermentowany sok owocowy, oczywiście w granicach rozsądku. Nie uświadczysz
tam pijaka, bo to ludzie pracowici, a alkoholowy nałóg odciąga od zajęć,
zaprzątając niepotrzebnie głowę.
Fort w Baltit
(Bałtycie)
Świadomość
Jak widać, nie samo jedzenie wpływa
na długowieczność Hunzów, ale także, a może głównie, ich stosunek do życia.
Szanują je pod każdą postacią, starając się we wszystkim działać zgodnie z
naturą. Srogie warunki zycia zmusiły ich do zawarcia pokoju z przyrodą opartego
na wzajemnym szacunku i poważaniu. Wysoce rozwinięta świadomość u tych prostych
ludzi zadziwiła angielskiego lekarza i zadziwia wszystkich, którzy mieli
szczęście być w ich krainie. A dostać się tam nie jest łatwo. Nie docierają tam
samoloty ani samochody, większość drogi pokonuje się pieszo, a trzeba pamiętać,
że to podnóże Himalajów. mało tego – żeby przekroczyć granicę tego państewka,
potrzebna jest zgoda pakistańskich władz oraz osobiste zaproszenie króla Hunzów.
Tak, maja króla, ale nie jest to władca w stylu europejskim mieszkający w pałacu
i otoczony dworem. Najczęściej głową państwa zostaje najbardziej szanowany
członek starszyzny, która i tak decyduje o najważniejszych sprawach kraju. Król
jest tylko jednym z nich, a jego życie niczym nie rożni się od życia zwykłego
obywatela. Taką demokrację w najczystszym wydaniu czuć na każdym kroku. Hunzowie
pracują do późnej starości i często odchodzą z tego świata w trakcie pracy.
Działanie dla dobra wspólnego uważają za coś naturalnego. Pomagają sobie
nawzajem, mając świadomość,m że szczęście każdego z osobna przekłada się na
szczęście wszystkich. Pieniądze są u nich praktycznie nieznane, wzelkie
transakcje odbywają się na zasadzie handlu wymiennego. „Wysmaruję ci płotek, a ty
w zamian wstawisz mi okna”. nie liczą na emeryturę (nie znają nawet takiego
pojęcia), bo nie mają od czego odpoczywać. Życie ich nie męczy, a praca jest dla
nich sensem życia. Nie wyobrażają sobie bezczynności ani lenistwa.
Zgniły Zachód
Hunzowie żyją skromnie, według
zachodnich kryteriów nawet poniżej dolnej granicy ubóstwa, a mimo to są
szczęśliwi. Zadziwiające, prawda? Wydaje się, że cała tajemnica leży w
prostocie. Jedzą prosto, żyją prosto, reguły ich życia również są proste. Co
ciekawe, nie ma tam wojska, policji ani żadnych służb porządkowych. Młodzi
wychowywani są w poszanowaniu tradycji i starszych. Dzieci obdarzane są miłością
nie tylko rodziców, ale całej społeczności, co owocuje tym, że czują się
akceptowane, odpłacając tym samym innym. Nie dotarły tam żadne zdobycze
cywilizacji, a nawet jeśli docierają, Hunzowie nie są nimi zbytnio
zainteresowani.
Jakże inaczej wszystko wygląda na
Zachodzie! Trudo oprzeć się wrażeniu, że człowiek Zachodu żyje głupio i głupio
umiera. Czasami też głupio się rodzi…
Pracujemy po to, żeby zdobyć
pieniądze na utrzymanie domu i rodziny. Często w stresie, nienawidząc szefa i
swojego zajęcia. Starość, czyli emerytura, jawi nam się jako upragniony raj bez
obowiązków, odpowiedzialności i napięcia. Niestety, wyniszczający system, który
zmusza nas – ludzi Zachodu – do ciągłej gonitwy, czyni z emeryta odpad
społeczeństwa. Odpad bezproduktywny, bezużyteczny i wypalony. Starość zamiast
nieść ze sobą spokój ducha i pogodzenie się z upływającym czasem staje się
przedsionkiem śmierci.
Czego możemy nauczyć się od Hunzów? Z
pewnością odpowiedniego wartościowania. Ci prości górale mają poukładane w
głowach i sercach od pokoleń. Pielęgnują te przekonania, w naturalny sposób
osiągając taki stan ducha, o jakim marzą medytujący latami Europejczycy.
Obronili się przed cywilizacją, zachowując odrębne wartości, jakże inne od
przyjętych w większości miejsc na Ziemi. Z przecież żyją na tej samej planecie,
co my. Oddychają tym samym tlenem, mają podobną do nas krew, a ich mózgi nie
różnią się zasadniczo od naszych. po raz kolejny trzeba tu wspomnieć o prostocie
– jedzenia, odczuwania i życia, które jest dla nich bezcennym darem, a świat
krainą szczęśliwości. Krainą, ktlora istnieje od zawsze tu i teraz. trzeba tylko
umieć to dostrzec. Głównie w sobie.
Książęta Dir Salim Chan II
- ??? Szach Sultan Khan
- 1710 – ? Shahbaz Chan
- ??? Shahbeg Chan
- ~1750 – 1790 Shah Kisro Chan
- 1790 Mirza Chan
- 1790 – 1825 Salim Chan III
- 1825 – 1864 Ghazanfur Chan
- 1864 – 1886 Mohammad Ghazan Chan I
- 1886 – 1892 Safdar Ali Chan
- 1892 – 1938 Mohammad Nazim Chan
- 1938 – 1946 Mohammad Ghazan Chan II
- 1946 – 1974 Mohammad Jamal Chan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.