poniedziałek, 11 sierpnia 2014

ZIOŁA są dla ludzi, NIE DLA KOTÓW.


Trawa dla kota

W aptece usłyszałam przypadkiem rozmowę: klientka pytała, czy zioła nie zaszkodzą jej kotu.
 
Farmaceuta odpowiedział zdziwiony: skoro ludziom pomaga, to kotu tym bardziej... Czy rzeczywiście?

Sądzę, że przekonanie dotyczące ziół i leków - co dobre dla ludzi, to i dla kota, jest błędne.
Dr n. wet. Magdalena Chłopecka: Tak, to zdecydowanie nieprawda. Jesteśmy innymi gatunkami i zupełnie inaczej metabolizujemy te same związki chemiczne. Koty są w tym względzie szczególne, w ich przypadku lista leków i paraleków przeciwwskazanych jest długa. Według ogólnej zasady nie podajemy zwierzętom żadnych leków przeznaczonych dla ludzi, o ile nie mamy wyraźnego zalecenia lekarza! I bardzo ważne jest przestrzeganie przepisanych dawek.
 
Obecnie wiele leków możemy kupić bez recepty i sami się leczymy. Ponieważ są  ogólnodostępne, wydają nam się bezpieczne. Które z tych leków są niebezpieczne dla kotów?
Nie ma i nigdy nie będzie preparatu weterynaryjnego zawierającego paracetamol. Już 325 mg jest dla kota niebezpieczne (w naszym kraju najniższa dawka w tabletce to 500 mg), jeśli w ciągu doby powtórzymy dawkę, to go zabijemy. A to dopiero początek listy. O aspirynie było dość głośno i już wiele osób wie, że nawet jedna tabletka może doprowadzić do poważnego zatrucia lub nawet zabić kota. Również inne niesterydowe leki przeciwzapalne trzymajmy od niego z daleka. Jedyne preparaty z tej grupy, którymi możemy leczyć naszego kota, to te, które stosujemy pod czujnym okiem lekarza weterynarii. Należy również uważać na kwas borny i borany, które są składnikiem niektórych maści i płynów działających antyseptycznie i przeciwzapalnie oraz na niektóre witaminy. Bardzo niebezpieczna dla kota jest np. witamina D3, która powoduje ogromny wzrost ilości jonów wapnia we krwi. Groźne jest przedawkowanie witamin, które obecnie można kupić w bardzo atrakcyjnych, zwłaszcza dla dzieci, formach cukierków, syropów, żelków. Może i kot się na nie połaszczy, a do tego dokładamy mu witaminizowaną karmę i dodatkowo odżywki.
 
Prawidłowo odżywiający się człowiek czy zwierzę nie potrzebuje suplementacji witaminowo-makro-mikroelementowej?
Mikro- i makroelementy zawarte w preparatach dla ludzi zawierają inne stężenia tych pierwiastków, niż potrzebują ich zwierzęta. I to, co dla jednego gatunku nie będzie nawet dziennym zapotrzebowaniem, dla drugiego będzie już dawką toksyczną. Niektóre z pierwiastków niezbędnych do życia, na przykład selen, mają bardzo niewielką rozpiętość między niedoborem a szkodliwym nadmiarem.
 
Jakich ziół powinniśmy się szczególnie wystrzegać?
Ostrożnie z popularnym obecnie aloesem. Pewne dawki, ordynowane przez lekarza, można kotu podawać, ale w przypadku przedawkowania mogą nastąpić biegunki, podobnie jest z niewinnym rumiankiem. Mięty, stosowanej w dolegliwościach gastrycznych, nigdy nie należy podawać w trakcie biegunki, gdyż ją zdecydowanie nasili. Ostrożnie też z preparatami ziołowymi wieloskładnikowymi, jakie często mamy w domu, na przykład na odchudzanie. Przypadkowo spożyte przez kota mogą zrobić mu wiele złego. Podobnie się rzecz ma z produktami zawierającymi ksylitol i aspartam, czyli słodziki. Zwłaszcza ksylitol w krótkim czasie od spożycia drastycznie obniża poziom cukru we krwi. Dodawany jest do różnych produktów dietetycznych, gum do żucia.
 
Czy należy ograniczać dostęp kota do owoców, warzyw, obecnych w naszej kuchni?
Zdecydowanie należy uważać na winogrona, a jeszcze bardziej - na ich wysuszoną formę, czyli rodzynki. Zdarzały się nawet przypadki śmiertelne i tak naprawdę do końca nie wiadomo, dlaczego tak działają. Czosnek i cebula są zdecydowanie przeciwwskazane dla zwierząt (w tym psa, konia), ale dla kota w szczególności. Poza kontaktowym zapaleniem skóry mogą powodować one niedokrwistość, reakcje alergiczne, a nawet ataki astmy. Zapomnijmy więc o takich kuracjach, jakie fundują sobie przy okazji różnych infekcji ludzie, kiedy przez kilka dni spożywa się czosnek lub zawierające go preparaty apteczne. Kotu taka kuracja zaszkodzi na pewno.
Dr n. wet. Natalia Dziekan: Ostrożnie z preparatami zawierającymi olejki eteryczne jak kamfora, eukaliptus (3,5 ml czystego olejku eukaliptusowego może spowodować śmierć człowieka). Nigdy nie należy robić seansu aromaterapeutycznego w obecności zwierząt, zwłaszcza kotów. Wszelkie podgrzewane kominki, nawilżacze z olejkami stosujemy w pomieszczeniach, w których koty nie przebywają. Te związki są u kotów często inaczej metabolizowane i skutki mogą być nieprzyjemne, w objawami neurologicznymi włącznie.
 
A popularne ostatnio preparaty zapachowe podłączane do kontaktu?
To zależy od ich przeznaczenia, szczególnie niebezpieczne są te przeciw różnym owadom. Zawierają często, podobnie jak preparaty czy obroże przeciwko pasożytom dla psów związek chemiczny (rodzaj pestycydu), z którym lepiej, by kot nie miał nic wspólnego. Kot może bardzo silnie na niego zareagować, niezależnie od dawki. Kupowane w sklepach zoologicznych preparaty insektobójcze dla psów uważane są za bezpieczne i jest to prawda: rozpiętość między dawką terapeutyczną a szkodliwą jest tak duża, że można nie obawiać się zatrucia u człowieka czy u psa. Ale nie u kota. Pamiętajmy: kot metabolizuje inaczej!
 
Czy można w prosty sposób wytłumaczyć, na czym to polega?
W organizmie ssaków są dwa etapy metabolizowania. U kota pierwszy wygląda podobnie jak u innych zwierząt, natomiast w drugim za słabo działa jeden z enzymów, mający za zadanie sprzęganie metabolizowanego związku z innymi związkami i wydalenie go. Stąd wynikają takie odmienne,  niekiedy groźne reakcje na różne substancje, które inne organizmy metabolizują bez szkody dla siebie. Na pocieszenie powiem, że czasem ratują kota wymioty, do czego ma naturalną skłonność i które nietrudno sprowokować (na przykład koń w ogóle nie wymiotuje, więc tą drogą nie może się pozbyć szkodliwych substancji z żołądka).
 
Skąd czerpać wiedzę o takich prostych specyfikach jak preparaty ziołowe, witaminowe, proste leki przed podaniem kotu?
Farmaceuci w aptekach dla ludzi nie muszą mieć i najpewniej nie mają takiej wiedzy. Zdarza się, że pewne leki nie mają odpowiedników weterynaryjnych albo te odpowiedniki są kilkakrotnie droższe niż leki dla ludzi. Ale też jedne tabletki można dzielić, inne nie, bo nieuszkodzona powłoka umożliwia wchłanianie się leku dopiero w jelitach. Nie kierujmy się też zasadą, że co nie zaszkodzi dziecku, to będzie dobre i dla zwierzęcia. Dziecko, z natury swej delikatne i choćby ważące tyle, co kot, jest nadal innym gatunkiem.
 
Oczywiście od używek też trzymamy kota z daleka?
Pamiętam, że kiedy mówiłyśmy o szkodliwych roślinach, wymieniła Pani tytoń.
Zdecydowanie. O zainteresowaniu decyduje zapach, na który koty są bardzo wrażliwe. Papierosy może mniej, ale aromatyzowane tytonie do fajek mogą pociągać je zapachowo. Poza tytoniem niebezpieczne jest spożycie przez kota marihuany. Przy spalaniu papierosa do organizmu przedostaje się mniej trującej nikotyny niż przy spożyciu (wówczas wchłania się ona bardzo szybko i w całości).
Czekolada, która dla psów jest zabójcza nawet w małych ilościach, jest też bardzo szkodliwa dla kotów, a im ciemniejsza, tym bardziej (chodzi o zawartość kakao). Na szczęście koty się za bardzo do niej nie garną, podobnie jak do herbaty i kawy.
Natalia Dziekan: Kot musiałby wypić galon herbaty, żeby mu porządnie zaszkodziła. Atrakcyjniejsze dla kotów są kawy, ale głównie te zabielane mlekiem, bo to ono głównie je pociąga. Największym jednak grzechem jest częste, niestety, podawanie rodzącym kotkom mocnej, osłodzonej kawy w małych ilościach. Istnieje przekonanie, że, szczególnie przy przedłużających się porodach, kawa wzmocni kotkę i przyspieszy poród. Skutek jest taki, że kotka się osłabia, poza tym i ona, i często nowo narodzone kocięta ulegają groźnemu zatruciu. Co do alkoholu, to kotom najpewniej nie odpowiada jego ostry zapach, bo są abstynentami.
 
A kocimiętka? Dlaczego tylko część kotów na nią reaguje?
Statystycznie 30 proc. kotów nie reaguje na kocimiętkę, również są na nią obojętniejsze kociaki i koty-seniorzy. Być może wrażliwość kotów na działanie kocimiętki jest związana z okresem  najintensywniejszej kociej rozrodczości, a substancja zawarta w roślinie działa na zwierzęta jak feromon. Myślę, że to afrodyzjak, który daje kotu sporo przyjemności, więc mu jej nie żałujmy. Może sobie poobgryzać, jeśli jest to roślina w doniczce, poocierać się, w suszonej się tarzać. A co ciekawe, trwa to kilkanaście minut, a potem stan podniecenia przechodzi i musi upłynąć trochę czasu, by znów kocimiętka zadziałała na kota.
 
Waleriana działa bodaj na wszystkie koty. Czy jest dla nich korzystna, czy lepiej z nią nie przesadzać?
Waleriana, czyli kozłek lekarski, jest również afrodyzjakiem. Nie widzę i tu nic szkodliwego, gdyż nie działa on na układ nerwowy, tylko bardziej na zmysły, jak feromon. Jej działanie samo przemija i nie utrzymuje kota stale w stanie podniecenia. Niechże i kot ma odrobinę przyjemności!

Magazyn KOCIE SPRAWY - Nr 102 kwiecień 2011


za: http://swiatkotow.pl/strefa-wiedzy/artykuly/zywienie/art,772,trawa-dla-kota.html


 Duchy złapane w kadrze ...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.