środa, 3 lipca 2013
Xylia - wyrywacz szwów
Byłem z Xylią weta na kontroli.
Tak na marginesie to teraz ja powinienem być opatulony gipsem i jeszcze czymś bo kocica wredna pazury wbiła mi w ramiona chyba do szpiku. Normalnie jakby kotwice chciała wcementować by jej ode mnie nie można było oderwać.
Wracam do tematu.
Taka cicha, spokojna. A okazało się, że zerwała sobie szew i skóra zamiast przylegać do siebie to odstawała, co mi się bardzo nie podobało. A to okazuje się efekt zerwania szwu.
Więc panowie doktorzy wzięli ją na zaplecze, dali znieczulenie miejscowe i zaszyli. Ale teraz już zwykłą nicią chirurgiczną, a nie samousuwającą się. Więc w piątek idziemy znowu i szew ma być usunięty. Jeśli oczywiście ten mały potwór sam jej nie zerwie. Ale wtedy już nie będzie żartów i dostanie kołnierz na szyję.
A wtedy nie będzie szczęśliwa, nie będzie.
Pamiętam, jak po sterylizacji miała założony kaftan bezpieczeństwa. I przez jakieś 2-3 dni była osowiała, nie ruszała się, była jakby jej nie było. Poszedłem do weta i dr. Wróbel od razu powiedział: zdjąć z nie chomąto. Od razu odżyła. Nawet zaczęła biegać powoli.
Dostała tez kolejny antybiotyk. A że nie pozwoliła dać sobie w kark to dostała w dupsko.
Co do moich wetów. Generalnie chodzę do doktora Krzysztofa Czyż, czyli jak ja mówię do Czyżyka. Przyjmowała tam również jego żona, Karolina. Ale urodziła dziecko i siedzi w domu obecnie.
Są bardzo mili, sympatyczni, czuli, wrażliwi, rozmowni i dzielą się wiedzą z pacjentem.
Jest jeszcze doktor Mirosław Wróbel (same ptactwo w gabinecie). Zgodnie z nazwiskiem jest on jednym z niewielu specjalistów od ptaków w województwie. Również miły, ale (jak dla mnie) mniej kontaktowy, bardziej zdecydowany, opanowany. W pewnych sytuacjach Czyżyki są zbyt delikatne, a Wróbel(ek) jest konkretny. Sprawia na mnie wrażenie takiego co to bez kija lepiej nie podchodź. Ale to tylko wrażenie.
Są jeszcze dwie panie doktor, ale jakoś je unikam, jak tylko mogę.
Gabinet nazywa się Vetmedic.
A teraz co do zabiegu.
Wygląda, że był to typowy brodawczak. Doktor Wróbel usuwał już dziesiątki takich rzeczy i ma większe doświadczenie. Stwierdził, że to nie wygląda na jakieś groźne zmiany, nie rozlewał się, nie miał rozrostów,
raczej był to taki drobiazg. Dlatego też nie zalecał badań histopatologicznych. Oczywiście trzeba będzie zwrócić uwagę jak to będzie wyglądało w przyszłości i czy gdzie indziej coś nie tworzy się,
Nie zrobiłem zdjęcia jej rany. Nie wygląda to pięknie. Później zarośnie, a że włosy ma długie to nie będzie nic widać. Nie chcę mieć takiej pamiątki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Stixi:
OdpowiedzUsuńUfff, odetchnelismy z ulga a Stixi przesyla Xiezniczce moc czulych miaukniec do uszka na dobranoc...:)
Pozdrowka
Jak zobaczysz moje plecy, zrobię wpis ze zdjęciem, to zmienisz zdanie.
OdpowiedzUsuńStixi:
OdpowiedzUsuńBiedny Norti, Stixi smyra Cie lapka/pazurki ma schowane-obiecuje/po pleckach :*