wtorek, 31 marca 2015

Katowitz, Stalinogród, Katowice.


W zeszłym tygodniu pojechał "na wycieczkę" do Katowic.

 

Jechałem Polskim Busem do Wrocławia i dalej do Katowic.
Nie powiem, jechało się fajnie, nawet wygodnie chociaż tak sobie jechać dwa razy po10 godzin, a w dzień łazić po mieście to ... jednak rozrywką ciężko nazwać.
Ale jechać musiałem.
No i dodam jeszcze, że bilet do Wrocławia kosztował mnie aż 30 zł (do Poznania pociąg kosztuje koło 50 zł) i 12 zł do Katowic (kupowałem bilet dzień wcześniej) to wydatek faktycznie niewielki.

I muszę przyznać, że jetem zaskoczony wyglądem Katowic.
Jednak nasze stereotypy, dotyczące na przykład miast na końcu świata, jak dla Szczecina są Katowice, są porażające. Widziałem tylko fragment centrum miasta, ale ładne domy, bogate w detale, wiele chyba odnowionych. Wiele niestety widać, że ładne ale po prostu brudne od powietrza i dawnego przemysłu ciężkiego. Ale kiedy je odnowią, jak kamienice szczecińskie, to będzie naprawdę piękne miasto.
Jedna tylko rzecz mnie poraziła w Katowicach: dworzec autobusowy. Nie spodziewałem się, że jeszcze gdzieś w Polsce zobaczę coś takiego, a już w tak dużym mieście .... a jednak.

Zaczynam cykl "foto opowieści"  pod tytułem Katowice.

 Jedziemy ....

 Kasa, panie, kasa.





 Ów dworzec autobusowy ...

 Tak, tak. Nawet żadnego daszku nie ma.

Jednoosobowa działalność gospodarcza ... dosłownie jednoosobowa (druga osoba choć bym nie wiedział jak bardzo by chciała wejść to nie da rady. Biedna pani nawet nie ma jak usiąść w pracy.






Widok z okien autobusu







c.d.n. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za odwiedziny i komentarz. Życzymy miłego dnia.